środa, 28 maja 2008

"ogólnikowo"

starszy brat się do mnie zwalił z kolegami. na szczęście tylko on na noc został. był też starszy brat od Rumi, bo to koledzy po fachu, ale gdzieś go wcięło i nikt nie wiem gdzie. bosz, mam nadzieję, że nie ćwiczył znowu na dachu... a tak odbiegając od tematu, to miałam się uczyć z Rumi, a wyszło na to, że cały czas gadałyśmy i napisałyśmy tylko jedną pocztówkę z wakacji. egzamin już w poniedziałek, a jeszcze trzeba inne rzeczy do szkoły umieć bądź mieć zrobione. jak ja to wszystko udźwignę? żaaal total. to będzie klęska, dno, dramat, tragedia antyczna, dół, koniec, finito, the end, la fin (czy jak to się tam pisze), po prostu jeden wielki koniec mojej osoby. po raz kolejny trzeba będzie się z życiem żegnać. a już dzisiaj rano chciałam ze sobą skończyć... i nie chce do tego wracać.
nie wiem jakie zdjęcia dać, to dam Tarję i pana perkusistę;P xD

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Wy ciągle macie dóóóóóóóół!!!