sobota, 30 sierpnia 2008

stare czasy

jeśli ktokolwiek oprócz moich znajomych to przeczyta to będzie sukces. ale nie o tym ta notka. chciałam z racji przypływu nostalgii przedstawić młode wcielenie Aho. jak już wiecie Aho się nie śmieje. to już pisałam jak to Aho przedstawiałam. tak więc Aho... no dobra, koniec głupiego pisania. dodaje foty Aho.

środa, 13 sierpnia 2008

ech...

1. prawie miesiąc nie byłam w domu, jak przyjechałam po wczasach (tylko na kilka godzin) to się nawet ucieszyłam. no to może od początku. najpierw przeżyłam jakoś rekolekcje w tym zadupiu, o którym już Ola wcześniej zdążyła napisać więc się powtarzać nie będę. chyba, że może napiszę, że jak szliśmy cały dzień do wsi obok to mi nogi opaliło we wzór z sandałów. amen, ta kwestia zakończona.
2. dalej: zaraz po rekolkach jechałam na Słowację. mieszkałam na ulicy Bjornsona (fajnie, nie?), a oto i zdjęcie:
takie trampki miałam w górach:

taka gruszka w ogrodzie rosła:

były tam takie krzaczki:
taki ładny napis na sklepie z ciuchami:
takie piwo (nie piłam jakby co, bo piwa nie lubię):
taki robal (jak z Facetów w czerni):
takie napisy na ścianie, konkretnie to reklamy:
taki był raz zachód słońca (to akurat chmury, ale też dobre):
ogólnie było raczej fajnie i w ogóle tak generalnie. zdjęć dużo robiłam, potem się ojcu nie podobały. przeczytałam, a raczej zaczęłam czytać jedną książkę. napisałam wiersz o bracie. opaliłam się i jeszcze inne rzeczy tam robiłam.

3. o ile mnie pamięć i wzrok nie myli to jest setny post. więc dedykuję go:
- wszystkim współautorką bloga, za to, że są i piszą
- Tarji, za jej przepiękny niebiański śpiew
- Trollowi, on już wie za co
- Jaśkowi, za miny, radość i za to, że był wielki
- Villemu, za śpiewanie niekoniecznie czyste
- Heniowi, za kisiel i imprezy
- Oli, za wszystko
- Józiowy, za nuty basowe
- Beniowi, za przyjaźń i humor
- Mattiemu, za kanapę
- Tuo, za śpiew i grę na kibordzie
- zespołowi Metallica, za nich
- Jasiowi R., za autografy i zdjęcia
- Simone,m za rude włosy
- Olkowi, za prekusję
- Tone, za zdjęcia
- Simonkowi, za zęby
- Marko, za gitarę basową
- Krysi, za skype
- Krzywemu, bo go lubię jako jednego z dwóch z tego kraju
- Empusiowi, za grę na gitarze
- Bardowi, za hehe
- Andersikowi, za to, co robi
- Larsowi, za nałóg i powrót
- Trulsowi i Hannu, za nieznalezienie
- Walterowi, za skoki
- Ćpunowi, za ćpanie
- Terje, za krejzolowanie
- Sigennowi, nie pamiętam za co
- Strażakowi, za pożary
- Pośladkopięknemu, za grrr, ekologię i patriotyzm
- Marcinowi, za napisy na ścianie
- całemu Dream Team, za obecność i humor i w ogóle za wszystko
- Kojowi, za trenowanie
- całemu Smark Team, za wszystko i jeszcze trochę
- Jaśkowi - mojej poduszce, za to, że jest ze mną co noc
- moim trampkom, za to, że się jeszcze nie rozwaliły
- mojej gitarze, za to, że się już coraz mniej rozstraja
- wszystkim znajomym ze skype, myspace itd
- wszystkim, którzy to czytają
- wszystkim, których lubię
- wszystkim, których szanuję
- wszystkim mhrokom
- sieci sklepów "takt"
- i w ogóle

4. to chyba już wszystko. jak mi się coś przypomni, to napiszę, a szczęśliwców, którzy zdołali to przeczytać proszę o prywatny kontakt:)

with love, forever him
Hilda

sobota, 9 sierpnia 2008

już










widoczek

niebo

No to już wróciłam. W zasadzie wróciłam już dawno, ale nie chciało mi się pisać ani zresztą nic robić. Robię w sieci małą propagandę przeciwko naszej "psiapsiółce", tych lepiej poinformowanych, którzy chcieliby się dołączyć proszę o kontakt :P Jak już Nathi napisała, na wyjeździe mi się suuuuuper podobało i oczywiście jadę też za rok, a jak! Już na wstępie jak wróciłam zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Okazało się, że ktoś podsłuchuje moje rozmowy telefoniczne, przechwytuje smsy, maile i rozmowy gg. Pewnie przeczyta tą notkę i mogę mu powiedzieć, że pozwalam mu robić to wszystko dalej :P i tak się niczego ciekawego nie dowie. Zresztą pewnie nie rozumie po polsku :( co za pech ;( Ale cóż, mówi się trudno. Sprawy stoją świetnie, od poniedziałku mam całkowicie wolną chałupę :D poznałam mnóstwo ciekawych ludzi, ale nie ściągnę ich tutaj raczej :P poza tym oglądałam sobie Letnią Grand Prix w skokach narciarskich, ale to była jedna wielka porażka. z Hildą zaczęłyśmy pisać powieść pod tytułem "Próba", opowiada to o zespole Kroisos i jest chooooore. zamieszczam fragment:


Nad starym, skandynawskim lasem unosiły się tumany mgły. W piwnicy pewnego starego, skandynawskiego domku, pewien mężczyzna (również tuman), nazwiskiem Ville Kantee, przygotowywał się do próby swego zespołu The Kroisos. Tak więc w swej skandynawskiej piwnicy poszukiwał żarówki, bo ciężko grać bez światła. Przegrzebał już większość pudeł, ale nic nie znalazł. Może byłoby mu łatwiej, gdyby nie wszechobecna ciemność. Ville uświadomił to sobie i poszedł na górę po świeczkę. Na schodach jedną nogą potknął się na kocie, drugą poślizgnął się na lodzie i wylądował rozłożony na łopatki.
- Perkele! Ała! Cholerne schody! Kto to, Perkele, wymyślił?!
Wzywając swego boga piorunów i wódki, Ville powoli podniósł się, chwycił poręcz i ruszył po schodach. Nagle zagrzmiało i okolica została rozświetlona blaskiem błyskawicy.
- Już nic nie chcę, Per... vittu! - wrzasnął Kantee, ledwo utrzymując równowagę, ponieważ ponownie potknął się na kocie, który zdawał się tego nie zauważać. Ville poszedł dalej po schodach, wywalając się na podwiniętym dywaniku.
- Szajse! Vittu! Przeklęty dywanik! Perkele! - zawołał Kantee, bardzo zdenerwowany owym faktem. Przez dziurę w ścianie przeleciał płomień ognia, trafiając wprost pod nogi mężczyzny. Dywan na schodach zaczął się palić. Kot ani drgnął. Przerażony Ville wyjął z kieszeni butelkę Koskenkorvy i usiłował zgasić ogień, jednak niechcący rozniecił go jeszcze bardziej.
- Vittu! Perkele! Niech ktoś coś z tym zrobi! Pożar!
Błysnęło i ogień zniknął. Dokoła unosił się jedynie świąd spalenizny.
- Dobra, przestanę narzekać! Perkele, słyszysz?
Na dworze po raz kolejny pojaśniało.
- Czyli słyszysz... A żarówka? - Nastała jasność, potem ciemność, znów jasność i znów ciemność.
- Ej! Vittu!
Ville po raz kolejny wgramolił się po schodach. Wszedł do kuchni, wyjął świeczkę z opakowania po parówkach, wsadził ją do świecznika "Butelka Po Koskenkorvie" i w mroku zszedł do piwnicy/
- Perkele! Zapomniałem zapałek!
Błysnęło i grzmotnęło. Płomień świsnął Villemu obok ucha i trafił w świeczkę, zapalając ją (do wiadomości czytelnika: świeczkę a nie knot). Przeklinając pod nosem Kantee upuścił przedmiot. Kot przewrócił się z boku na bok. Dywanik znowu zaczął się palić.
- Kurde no! Też nie lubię tego dywanu, ale nie musisz go palić cały czas! Vittu!
Ogień ustał, świeczka spłonęła, a kot leżał bez ruchu.
- Znowu muszę wracać... Per... Vittu!
Schody na szczęście nie były już zamarznięte, gdyż ogień Perkele roztopił cały lód. Kantee bez większych komplikacji wrócił do kuchni, wyjął kolejną świeczkę, w jednej z szuflad znalazł zapalniczkę z napisem "Koskenkorva" i postanowił powoli udać się na dół.
Ville stanął u szczytu schodów, w jednej ręce trzymając zapalniczkę, a w drugiej świeczkę.




Ciekawe czy komuś będzie chciało się to czytać? xD

Oprócz tego wkrótce (najbliższe 2 miesiące :P) kupuję sobie gitarę elektryczną. Miałam zostać wokalistką pewnego zespołu rockowego, ale nie chcę grać Beatlesów :( Łapiemy się z Hildą za gothic metal, zwłaszcza że ona ma sobie skombinować nowy keaybordzik. Na dodatek karierę rockową mam przekreśloną, zbyt wysoki głos mam do tego :( chociaż kto wie... Moja Idolka i Bustfo była kiedyś kantorem w kościele. Ja też byłam, przez rok :P Ale już nie jestem xD

pozdrawiam serdecznie :*
with all my love
Sasha Maria :P
a może lepiej Washa Maria?
no dobra, Ola

a to śliczna piośnica, "Feel for you"