sobota, 9 sierpnia 2008

już










widoczek

niebo

No to już wróciłam. W zasadzie wróciłam już dawno, ale nie chciało mi się pisać ani zresztą nic robić. Robię w sieci małą propagandę przeciwko naszej "psiapsiółce", tych lepiej poinformowanych, którzy chcieliby się dołączyć proszę o kontakt :P Jak już Nathi napisała, na wyjeździe mi się suuuuuper podobało i oczywiście jadę też za rok, a jak! Już na wstępie jak wróciłam zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Okazało się, że ktoś podsłuchuje moje rozmowy telefoniczne, przechwytuje smsy, maile i rozmowy gg. Pewnie przeczyta tą notkę i mogę mu powiedzieć, że pozwalam mu robić to wszystko dalej :P i tak się niczego ciekawego nie dowie. Zresztą pewnie nie rozumie po polsku :( co za pech ;( Ale cóż, mówi się trudno. Sprawy stoją świetnie, od poniedziałku mam całkowicie wolną chałupę :D poznałam mnóstwo ciekawych ludzi, ale nie ściągnę ich tutaj raczej :P poza tym oglądałam sobie Letnią Grand Prix w skokach narciarskich, ale to była jedna wielka porażka. z Hildą zaczęłyśmy pisać powieść pod tytułem "Próba", opowiada to o zespole Kroisos i jest chooooore. zamieszczam fragment:


Nad starym, skandynawskim lasem unosiły się tumany mgły. W piwnicy pewnego starego, skandynawskiego domku, pewien mężczyzna (również tuman), nazwiskiem Ville Kantee, przygotowywał się do próby swego zespołu The Kroisos. Tak więc w swej skandynawskiej piwnicy poszukiwał żarówki, bo ciężko grać bez światła. Przegrzebał już większość pudeł, ale nic nie znalazł. Może byłoby mu łatwiej, gdyby nie wszechobecna ciemność. Ville uświadomił to sobie i poszedł na górę po świeczkę. Na schodach jedną nogą potknął się na kocie, drugą poślizgnął się na lodzie i wylądował rozłożony na łopatki.
- Perkele! Ała! Cholerne schody! Kto to, Perkele, wymyślił?!
Wzywając swego boga piorunów i wódki, Ville powoli podniósł się, chwycił poręcz i ruszył po schodach. Nagle zagrzmiało i okolica została rozświetlona blaskiem błyskawicy.
- Już nic nie chcę, Per... vittu! - wrzasnął Kantee, ledwo utrzymując równowagę, ponieważ ponownie potknął się na kocie, który zdawał się tego nie zauważać. Ville poszedł dalej po schodach, wywalając się na podwiniętym dywaniku.
- Szajse! Vittu! Przeklęty dywanik! Perkele! - zawołał Kantee, bardzo zdenerwowany owym faktem. Przez dziurę w ścianie przeleciał płomień ognia, trafiając wprost pod nogi mężczyzny. Dywan na schodach zaczął się palić. Kot ani drgnął. Przerażony Ville wyjął z kieszeni butelkę Koskenkorvy i usiłował zgasić ogień, jednak niechcący rozniecił go jeszcze bardziej.
- Vittu! Perkele! Niech ktoś coś z tym zrobi! Pożar!
Błysnęło i ogień zniknął. Dokoła unosił się jedynie świąd spalenizny.
- Dobra, przestanę narzekać! Perkele, słyszysz?
Na dworze po raz kolejny pojaśniało.
- Czyli słyszysz... A żarówka? - Nastała jasność, potem ciemność, znów jasność i znów ciemność.
- Ej! Vittu!
Ville po raz kolejny wgramolił się po schodach. Wszedł do kuchni, wyjął świeczkę z opakowania po parówkach, wsadził ją do świecznika "Butelka Po Koskenkorvie" i w mroku zszedł do piwnicy/
- Perkele! Zapomniałem zapałek!
Błysnęło i grzmotnęło. Płomień świsnął Villemu obok ucha i trafił w świeczkę, zapalając ją (do wiadomości czytelnika: świeczkę a nie knot). Przeklinając pod nosem Kantee upuścił przedmiot. Kot przewrócił się z boku na bok. Dywanik znowu zaczął się palić.
- Kurde no! Też nie lubię tego dywanu, ale nie musisz go palić cały czas! Vittu!
Ogień ustał, świeczka spłonęła, a kot leżał bez ruchu.
- Znowu muszę wracać... Per... Vittu!
Schody na szczęście nie były już zamarznięte, gdyż ogień Perkele roztopił cały lód. Kantee bez większych komplikacji wrócił do kuchni, wyjął kolejną świeczkę, w jednej z szuflad znalazł zapalniczkę z napisem "Koskenkorva" i postanowił powoli udać się na dół.
Ville stanął u szczytu schodów, w jednej ręce trzymając zapalniczkę, a w drugiej świeczkę.




Ciekawe czy komuś będzie chciało się to czytać? xD

Oprócz tego wkrótce (najbliższe 2 miesiące :P) kupuję sobie gitarę elektryczną. Miałam zostać wokalistką pewnego zespołu rockowego, ale nie chcę grać Beatlesów :( Łapiemy się z Hildą za gothic metal, zwłaszcza że ona ma sobie skombinować nowy keaybordzik. Na dodatek karierę rockową mam przekreśloną, zbyt wysoki głos mam do tego :( chociaż kto wie... Moja Idolka i Bustfo była kiedyś kantorem w kościele. Ja też byłam, przez rok :P Ale już nie jestem xD

pozdrawiam serdecznie :*
with all my love
Sasha Maria :P
a może lepiej Washa Maria?
no dobra, Ola

a to śliczna piośnica, "Feel for you"

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Fajna ta piosenka